Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/44

Ta strona została przepisana.

ona rzucała nań oczyma pociski, zdolne wskrzesić umarłego. I patrz, rozłożona tak w fotelu, nie jestże ona zachwycającą?
— Owóż — mówił Ludwik do kawalera — muszę was poradzić się w tem: święty Hieronim utrzymuje, że łaska nie inaczej jest skuteczną, tylko kiedy przychodzi przez skruchę.
— A idźcież do dyabła! — zawołał szlachcic — gdybyście pili, myślałbym, że wino licha warte.
— Na ten raz, panie — odparł młody książę — ja zwrócę z kolei uwagę, że jesteście niegrzecznym, i odpowiedziałbym wam tym samym tonem, gdyby nie było grzechem podawać ucho obelgom; ale dzięki Bogu, jestem lepszym chrześcijaninem, niż wy.
— Kto przychodzi wieczerzać w małym domku — odezwał się kawaler — powinien być nie dobrym chrześcijaninem, ale dobrym biesiadnikiem.
Młody książę zadzwonił — ukazał się lokaj.
— Odprowadzić pana kawalera ze światłem — rzekł z miną iście książęcą — ja zaś wyjadę za kwandrans. Czy macie swój powóz, panie kawalerze?
— Nie mam.
— To rozporządzajcie moim — rzekł młody książę. — Przykro mi, że nie mogę uprawiać znajomości z wami; ale, jak powiedziałem, wasze gusta nie są mojemi; powracam wreszcie na mą prowincyę.