Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/49

Ta strona została przepisana.

ustami kieliszka szampana — czy nie mówiłem, że wino jest wyborne?
— I cóż, Myszko, — rzekł regent — czy nie poznajesz tego wina?
— Mości książę — odrzekła tancerka — z winem to jak z kochankami.
— Rozumiem; nie możesz mieć tak szerokiej pamięci. Doprawdy, Myszko, ty nie tylko jesteś najdzielniejszą, ale i najuczciwszą z dziewcząt, jakie znam. O! w tobie niema obłudy — mówił z westchnieniem.
— Ano, skoro miłościwy pan tak tę rzecz bierze...
— Więc co?
— To ja pozwolę sobie zapytać.
— Pytaj, a odpowiem.
— Czy wasza książęca mość zna się na snach?
— Jestem wróżbitą.
— To mi wasza książęca mość wytłómaczy mój?
— Lepiej, niż ktobądź, Myszko. Wreszcie, gdybym się potknął, to jest tu Dubois, który likwiduje mi dwa miliony rocznie na pewne wydatki szczególne, mające na celu poznanie dobrych i złych snów, jakie tworzą się w mojem królestwie.
— A więc?
— Gdybym nie podołał, to Dubois dokończy. Opowiadaj zatem swój sen.