— Wiadomo waszej książęcej mości, że nie mogąc się panów doczekać, Julka i ja zasnęłyśmy sobie.
— Wiem, nie żałowałyście sobie, gdyśmy nadeszli.
— Owóż, ja nie tylko spałam, ale miałam sen.
— Istotnie?
— Tak, mości książę; nie wiem, czy Julce śniło się co, albo nie; ale mnie śniło się, że...
— Słuchaj-że, Dubois, mnie coś się zdaje, że to będzie interesującem.
Na miejscu pana Dubois siedział oficer, którym ja się nie zajmowałam; zdawało mi się, że on był tu dla Julii.
— Czy słyszysz, panno? — odezwał się Dubois — wyrzeczono przeciw tobie straszne oskarżenie.
Julia, która nie była okrutną i którą dla przeciwieństwa z Myszką, towarzyszką zwykłą wspólnych wycieczek miłosnych, przezywano Szczurkiem, zamiast odpowiedzieć, zapłonęła.
— A na mojem miejscu kto siedział, Myszko?
— Do tego właśnie ciągnę: na waszem miejscu, mości książę, w marzeniu mojem był ciągle, ciągle, ale tylko w marzeniu...
— No, rozumie się, nieinaczej — rzekł dobrodusznie książę.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/50
Ta strona została przepisana.