Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/69

Ta strona została przepisana.

— Ah! kawalerze — zawołał margrabia de Pontcalec — przebacz nam, uściskaj mnie!
— Chętnie, margrabio, ale zniszczyliście cząstkę mego szczęścia.
— Jakto?
— Przebóg! ja chciałem sam jeden tylko wiedzieć o mojej miłości; ja tak potrzebuję iluzyi i odwagi! Czyż to ja nie ostatni raz widzieć ją mam dziś wieczór?
— Kto wie, kawalerze? Zdaje mi się, że zbyt smutno spoglądacie w przyszłość.
— Wiem ci ja, co mówię.
— Jeżeli wam się powiedzie, a przy waszem męztwie, stanowczości i zimnej krwi powieść się powinno, kawalerze, wtedy Francya jest wolną, Francya wam zawdzięczać będzie wolność swoją, i wy panem będziecie wszystkiego, co wam się podoba.
— Tak, margrabio, jeśli mnie się powiedzie, to dla was; ale mój los z góry jest oznaczony.
— No, no, nie traćcie ducha, kawalerze! A tymczasem pozwólcie nam przyjrzeć się nieco swym przedsięwzięciom miłosnym.
— Jeszcze nieufność, margrabio? — Zawsze, mój kochany Gastonie; ja nie ufam nawet samemu sobie, i to rzecz bardzo naturalna. Skoroście mnie uczynili swoim zwierz-