Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/9

Ta strona została przepisana.

przedmiotu swych odwiedzin. O! wielebna ksieni jest palestrantem niepospolitym; wszak to Wam wiadome?
A mówiąc te słowa, rozparł się bez ceremonii w fotelu, który przyciągnął przed ogień i chude swe nogi wyciągnął na galeryjce.
— E! nie — niecierpliwie odparł ów zatytułowany Ekscelencyą — i gdybym mógł zapomnieć, tybyś wziął na siebie zwrócenie mej uwagi, co, dzięki Bogu, dość często czynisz. Przeklęty człowiecze, dlaczegoś mi kazał tu przybywać dzisiaj po takim wietrze i śniegu?
— Ponieważ wasza miłość nie chciałeś przybyć tu wczoraj.
— Wczoraj było mi niepodobieństwem, gdyż miałem właśnie umowę na godzinę piątą z milordem Staerem.
— W pięknym domku przy ulicy Bons-Enfants. Więc milord nie mieszka już w pałacu ambasady angielskiej?
— Mości księże zabroniłem ci już śledzić mnie.
— Obowiązkiem moim, miłościwy panie, jest być wam nieposłusznym.
— To bądź-że nieposłusznym, ale pozwól mi kłamać dowoli, zamiast, dla dowiedzenia mi, że policya twoja jest wybornie urządzoną, dawać mi impertynencko do zrozumienia, iż widzisz, że kłamię.
— Może miłościwy pan być spokojnym; odtąd wierzyć będę wszystkiemu, co powie.
— Ja zaś do wzajemności się nie obo-