Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/124

Ta strona została przepisana.

żności, temi prostemi słowy zaprosili królowę i księżniczki do stołu.
— Wdowo Kapet, możesz jeść.
Królowa poruszyła głową na znak, że nie jest głodna, lecz w tej chwili córka królewska, całując matkę, szepnęła jej do ucha:
— Siadaj mamo do stołu, zdaje mi się, że Turgy chce nam jakiś znak podać.
Królowa zadrżała i podniosła głowę. Turgy stał naprzeciw niej, na lewej ręce zawiesił serwetę, prawą dotknął oka.
Wstała natychmiast i zajęła swe miejsce przy stole.
Obaj urzędnicy obecni byli przy wieczerzy; zabroniono im choćby na chwilę zostawiać uwięzione sam na sam z Turgym.
Nogi królowej i księżnej Elżbiety spotkały się pod stołem i ścisnęły się nawzajem.
Ponieważ królowa siedziała naprzeciw Turgego, nie uszedł więc jej baczności żaden ruch chłopca. — Zresztą, czynił wszystko tak naturalnie, iż nie mógł zwrócić na się najmniejszego podejrzenia urzędników.
Po wieczerzy zdjęto całe nakrycie z temiż samemi co poprzednio ostrożnościami: zebrano i obejrzano najmniejszą okruszynę chleba, poczem Turgy wyszedł najpierwszy, a za nim urzędnicy, lecz została stara Tison.
Tison przyszedł po żonę, lecz oświadczyła ona, że nie odejdzie, dopóki wdowa Kapet się nie położy. Wtedy księżna Elżbieta pożegnała królowę i wyszła do swego pokoju. Królowa rozebrała się i położyła, córka uczyniła to samo; stara Tison wzięła święcę i wyszła. Urzędnicy spoczywali w korytarzu na swych łóżkach z pasami.
Przez chwilę w pokoju panowała najgłębsza cisza i milczenie. Potem drzwi się leciutko otworzyły: po promieniu tym przesunął się jakiś cień i zbliżył do głów łóżka. Była to księżna Elżbieta.
— Czy widziałaś?... spytała po cichu.
— Widziałam, odrzekła królowa.
— A zrozumiałaś?
— Tak dobrze, iż nawet wierzyć temu nie mogę.
— Obaczymy, powtórzmy znaki.
— Naprzód dotknął oka, dając nam znać, że przynosi jakąś wiadomość.