Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/176

Ta strona została przepisana.

— Najchętniej... rzekła królowa; to w istocie będzie najlepiej.
I obróciwszy się do warjatki, dodała:
— Czego żądasz, poczciwa kobieto? mów!
— Żądam, abyś mi przebaczyła wszystko, coś przez mnie wycierpiała, wszystkie moje obelgi, wszystkie moje denuncjacje, żądam, abyś, skoro zobaczysz człowieka w płaszczu, rozkazała mu ratować moją córkę. On uczyni wszystko, co zechcesz.
— Nie wiem, kogo rozumiesz przez człowieka w płaszczu... odpowiedziała królowa, ale jeżeli dla spokojności sumienia twego potrzebujesz, abym ci przebaczyła zniewagi, jakie mniemasz, żeś mi wyrządziła, z głębi duszy mojej przebaczam ci, nieszczęśliwa! Przebaczam ci szczerze, i bodaj tak samo przebaczyli mi wszyscy, których kiedy obraziłam!
— O!... z nieopisaną radością zawołała stara Tison, wiec on ocali moją córkę, boś mi przebaczyła. Daj mi twą rękę, pani, daj mi twą rękę!
Zdziwiona królowa, nie pojmując tej sceny, podała swą rękę starej Tison, a ta z zapałem schwyciła ją i ucałowała.
W tej chwili na ulicy Temple dał się słyszeć ochrypły głos wywoływacza publicznego.
— Oto... — wołał on, — sprawa i wyrok skazujący na śmierć Heloizę Tison, za uknucie spisku.
Zaledwie te słowa obiły się o uszy starej Tison, wnet się twarz jej zmieniła, podniosła się na jedno kolano i rozpostarła ręce, aby zamknąć drogę królowej.
— Wielki Boże!... szepnęła Marja Antonina, która również słyszała to straszne obwieszczenie.
— Skazana na śmierć!... zawołała matka, moja córka skazana! moja Heloiza zgubiona! on więc jej nie ocalił, on jej ocalić nie może? Już więc za późno!... Ah!...
— Nieszczęśliwa kobieto... rzekła królowa, wierz mi, że cię żałuję.
— Ty?... rzekła stara, i oczy jej krwią nabiegły, ty, żałujesz mnie? nie! nie!...
— Mylisz się, z całego serca cię żałuję, ale przepuść mnie.
— Ja cię mam przepuścić? Nie! nie! chciałam ci pozwolić uciekać, bo on mi powiedział, że jeżeli poproszę