Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/179

Ta strona została przepisana.

cię o przebaczenie, jeżeli pozwolę ci uciekać, moja córka będzie ocalona. Ale kiedy córkę moją skazano, kiedy córka moja ma umrzeć, to i ty nie uciekniesz.
— Do mnie, panowie, na pomoc!... zawołała królowa. O Boże! Boże! widzicie przecież, że to szalona kobieta.
— Nie, jam nie szalona, nie, ja wiem, co mówię... zawołała stara Tison. Spisek miał istotnie miejsce i Simon go odkrył. Moja córka, moja biedna córka sprzedała bukiet, wyznała to przed trybunałem rewolucyjnym. Sprzedała bukiet goździków, w którym były papierki.
— Panowie, rzekła królowa, na imię nieba, jeżeli nie chcecie uwolnić mnie od tej nieszczęśliwej, pozwólcie, niech wrócę na górę; nie mogę znieść wyrzutów tej kobiety, bo jakkolwiek są niesłuszne, rozdzielają mi jednak serce.
Powiedziawszy to, królowa, odwróciła głowę, i bolesnemi zalała się łzami.
— Płacz... płacz, obłudnico, zawołała szalona, twój bukiet drogo ją kosztuje... wreszcie mogła się tego spodziewać, bo taką śmiercią giną wszyscy, którzy ci służą. Ty każdemu przynosisz nieszczęście, austrjaczko!... Pozabijano twoich przyjaciół twego męża, twych obrońców, a teraz zabijają moją córkę. Kiedyż ciebie zabiją nareszcie... aby już nikt nie umierał przez ciebie?...
Królowa twarz w dłonie ukryła.
— Nieszczęśliwa!... odezwała się księżna Elżbieta, zapominasz, że mówisz do królowej?
— Królowa?... ona... królowa?... powtórzyła stara Tison, z coraz bardziej wzrastającem szaleństwem. Jeżeli królowa, to niech zabroni podłym katom zabijać moje dziecko... niech ułaskawi moją biedną Heloizę... bo królowie ułaskawiają... No! powróćże mi moje dziecię, to cię uznam za królowę... inaczej będziesz tylko kobietą, i to kobietą niosącą nieszczęście!... kobietą zabijającą!...
— Przez litość! zawołała Marja Antonina; patrz na mą boleść, patrz na me łzy, moja droga!...
I znowu przejść usiłowała, już nie w nadziei ucieczki, ale machinalnie, dla uniknienia tego przerażającego natręctwa.
— Nie przejdziesz!... ryknęła stara, chcesz uciekać, pani Veto... wiem o tem, człowiek w płaszczu mówił mi o tem, ale nie ujdziesz... dodała, czepiając się sukni kró-