Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/181

Ta strona została przepisana.

Rozrąbano deski. Dwadzieścia rur karabinowych zniżyło się w kierunku otworu.
Ale nie dostrzeżono nikogo.
Oficer zapalił pochodnię i wrzucił ją do piwnicy; piwnica pusta była.
Podniesiono klapę, która nareszcie nie stawiała żadnego oporu.
— Za mną!... zawołał oficer, schodząc śmiało do piwnicy.
Mur był przebity. Na wilgotnym gruncie znać było ślady ludzkie, a przejście na trzy stopy szerokie, a na pięć wysokie, zagłębiało się nakształt kanału, w kierunku ku ulicy de la Corderie.
Oficer podążył tym otworem w zamiarze ścigania arystokratów, nawet w łonie ziemi, ale zaledwie poskąpił kilka kroków, zatrzymała go krata żelazna.
— Stać! zawołał do napierających nań z tyłu, niemożna iść dalej; jest przeszkoda fizyczna.
— Trzeba posłać po obywatela Santerra i uprzedzić Gminę.
— Żołnierze, rzekł oficer, pozostańcie w piwnicy i strzelajcie do każdego, ktokolwiek się pokaże!
Wydał ten rozkaz i pośpieszył napisać raport.
— Aha, aha!... wołał Simon, zacierając ręce. Aha!... teraz już nie powiedzą, żem głupi. Dzielny Blacku... wyborny z ciebie partjota!... Tyś ocalił rzeczpospolitę. Pójdź tu, Black, pójdź tu!...