Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/206

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXI.
POSZUKIWANIA

Maurycy stanął w ogrodzie, naprzeciw okna Genowefy; lecz w oknie tem już nie było światła, bo Genowefa weszła do kawalera de Maison-Rouge.
Czas też był po temu, gdyż zaledwie Maurycy dopadł cieplarni, otworzyły się drzwi do ogrodu, i pokazał się w nich siwo ubrany człowiek w towarzystwie Lorina i kilku grenadjerów.
— I cóż? spytał Lorin.
— Jak widzisz, odrzekł Maurycy, jestem na swojem stanowisku.
— Czy nikt nie usiłował przebić się przez straż? spytał znowu Lorin.
— Nikt, powiedział Maurycy, szczęśliwy, że tego rodzaju zapytanie dozwoliło mu uniknąć kłamstwa, nikt! A wy coście robili?
— My, nabyliśmy przekonania, że kawaler de Maison-Rouge, przed godziną wszedł do tego domu i od tej pory nie wychodził z niego, odparł agent policyjny.
— I znasz jego pokój? mówił Lorin.
— Korytarz tylko przedziela jego pokój od pokoju obywatelki Dixmer.
— A... rzekł Lorin.
— Do licha! to wcale zbyteczny przedział; kawaler de Maison-Rouge widać jest zuchem nielada.
Maurycy uczuł, że mu krew bije do głowy; zamknął oczy i ujrzał w nich tysiące gwiazd.
— Ale, ale!... a cóż na to mówił obywatel Dixmer? spytał Lorin.
— Uważał to za rzecz wielce dla siebie zaszczytną.