Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/272

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XLIII.
PRZYGOTOWANIA DIXMERA

Królowa zaledwie zasnęła snem niespokojnym, zaledwie przymknęła oczy, zdało się jej zaraz, że widzi krew, że słyszy czyjeś jęki.
Usnęła z pilnikiem w ręku.
Część dnia spędziła na modlitwie. Strażnicy tak ją często widzieli modlącą się, że ta niezwykła pobożność wcale ich nie dziwiła.
Od czasu do czasu uwięziona wyjmowała z zanadrza pilnik, dany sobie przez jednego z jej zbawców i porównywała słabość tego narzędzia z siłą krat. Szczęściem kraty te z jednej tylko strony, to jest od dołu były w mur wpojone. Z wierzchu obejmował je drąg, żelazny poprzecznie przechodzący; przy podpiłowaniu zatem u dołu, mogły być za lada poruszeniem wyjęte.
Królowej nie wstrzymywały trudności fizyczne, pojmowała dobrze, że wszystko to możliwą jest rzeczą i właśnie przeświadczenie o tej możliwości zamieniło jej nadzieję w krwawy płomień, zaślepiający oczy. Czuła, że przyjaciele, wprzód nim się do niej dostaną, będą musieli pozabijać strażników, a na śmierć ich za żadną cenę zgodzić się nie chciała; byli to jedyni ludzie którzy od tak dawna okazywali jej pewne współczucie.
— O dziwny losie!... wyszeptała. Dwa spiski naraz, dla ocalenia nieszczęsnej kobiety, która nic nie uczyniła przecie, coby zachęcało spiskowych; dwa spiski jednocześnie wybuchną... Kto wie! a może to tylko jeden spisek. Może to mina podwójna, zejść się mająca w jednym punkcie... Więc mogłabym być ocalona, gdybym chciała... Ale ta biedna dla mnie się poświęci. Ci dwaj żandarm