Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/277

Ta strona została przepisana.

Gilbert otworzył i ścisnął rękę odźwiernego, który się już był zaprzyjaźnił z żandarmami.
— Posiedzenie konwencji było nieco za gorące. Czytaliście sprawozdanie?
— Nie. Cóż to się tam działo?
— Najprzód obywatel Hebert odkrył pewien fakt.
— Jaki?
— Że spiskowi, których miano za umarłych żyją i są jaknajzdrowsi.
— A! tak, rzekł Gilbert, Delessart i Thierry, słyszałem, że obaj podobno są w Anglji.
— A kawaler de Maison-Rouge? wtrącił odźwierny, podnosząc głos tak, aby go królowa usłyszała.
— Przecież i on jest w Anglji.
— Bynajmniej, on również przebywa we Francji, mówił dalej Mardocheusz, zawsze tym samym głosem.
— To mi dopiero śmiałek! rzekł Dufresne.
— Już to co śmiały, to śmiały.
— No, jednak go kiedyś pochwycą.
— Zapewne, ale jak się zdaje, nie tak to łatwo.
— W tej chwili pilnik królowej tak mocno przerzynał kraty, że odźwierny w obawie, aby nie usłyszano tego odgłosu, nadeptał psu łapę tak mocno, że aż psisko zawyło z boleści.
— Mówiłeś więc, odezwał się znowu Dufresne, który sam nie mogąc wyjść z więzienia, ciekawy był wielce wszelkich wiadomości, mówiłeś więc?...
— A! prawda, mówiłem, że obywatel Hebert obstawał za przeniesieniem austrjaczki napowrót do Temple.
— A to dlaczego?
— Utrzymywał, że skutkiem przeniesienia jej z Temple, uwolniono ją od bezpośredniego nadzoru ze strony gminy Paryża.
— O! i troszkę także od pokus tego przeklętego Maison-Rouge, rzekł Gilbert, bo ja sądzę, że on zawsze gotów jest zrobić podkop.
— Tak samo odpowiedział obywatel Santerre, ale Hebert oświadczył, że od chwili, gdy spisek wykryto, znikło wszelkie niebezpieczeństwo i w Temple daleko mniej potrzeba ostrożności, dla dopilnowania Marji Antoniny, aniżeli tutaj, bo Temple daleko warowniejszym jest gmachem, aniżeli Conciergérie.