Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/280

Ta strona została przepisana.

kobietę, błagającą królowę na kolanach, aby przebrała się w jej suknie. Nagle wydał okrzyk boleści.
— Genowefa, Genowefa!... zawołał.
Królowa upuściła pilnik i stała jak wryta. Znowu jedno usiłowanie na niczem spełzło.
Odźwierny ujął oburącz podpiłowaną kratę i wstrząsnął nią z całej siły, ale stal za mało jeszcze zagłębiła się i krata pozostała nieruchoma.
Tymczasem Dixmer zdołał weprzeć Gilberta do więzienia i już miał się tam dostać, ale Dufresne przyparł drzwi i wypchnął go na zewnątrz. Nie mógł jednak drzwi tych zupełnie zatrzasnąć, bo Dixmer w rozpaczy przegrodził je ręką od ściany.
W ręce tej Dixmer trzymał sztylet, który przytępiony o guzik munduru żandarma, ześliznął się po jego piersi, ale rozdarł mu odzież i ciało.
Dixmer uczuł, że złamią mu rękę; podparł więc drzwi barkami, wstrząsnął niemi gwałtownie i wyrwał nakoniec rękę pokaleczoną.
Drzwi z łoskotem zamknęły się; Dufresne zaparł je zasuwami, a Gilbert obrócił kluczem w zamku.
Gilbert wpadł do więzienia królowej i znalazł tam Genowefę, która klęcząc błagała ją, aby wzięła na siebie jej suknie.
Dufresne pochwycił za karabin i pobiegł do okna, bo spostrzegł, że jakiś człowiek wisi u kraty i wstrząsając nią wściekle, nadaremnie usiłuje wyłamać. Zmierzył.
Młodzieniec widział, że ku niemu zniża się karabinowa lufa.
— Dobrze, rzekł, zabij mnie, zabij!...
I wzniosły w swej rozpaczy odsłonił pierś, robiąc z niej cel dla kuli.
— Kawalerze, zawołała królowa, błagam cię, żyj, żyj!...
Na głos Marji Anotniny, Maison-Rouge padł na kolana; to poruszenie ocaliło go, bo kula przeszła mu nad głową. W dziesięć minut później, trzydziestu żołnierzy pod dowództwem dwóch komisarzy, przetrząsało najnieprzystępniejsze nawet kryjówki w całem Conciergérie.
Odźwierny zaś wypadł wołając: do broni!... do broni!...
Wartownik chciał go przebić bagnetem, ale psy odźwiernego skoczyły mu do szyi.
Aresztowano tylko Genowefę i uwięziono.