Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/301

Ta strona została przepisana.

królowej, ale natychmiast odzyskała swą śmiertelną bladość.
Otworzyły się tylko jej zsiniałe usta:
— Poco mi ten wóz... — rzekła, — kiedy król w swoim powozie jechał na rusztowanie?
Wtedy ksiądz Girard rzekł jej coś pocichu, zapewne poskramiał w potępionej ten ostatni okrzyk królewskiej dumy.
Królowa umilkła i zachwiała się.
Samson wyciągnął obie ręce pragnąc ją podtrzymać; lecz królowa wyprostowała się wprzód, nim jej dotknąć zdołał.
Gdy schodziła ze schodów, pomocnik kata przywiązywał stopnie z tyłu wozu.
Królowa wsiadła, ksiądz zajął miejsce obok niej.
Skoro wóz zaczął się toczyć, nastało między ludem wielkie poruszenie, a żołnierze nie wiedząc, co ono znaczy, wspólnym wysiłkiem odparli tłum między wozem a pierwszemi szeregami widzów co utworzono obszerną pustą przestrzeń.
W tej przestrzeni ozwało się ponure wycie.
Królowa zadrżała, podniosła się i spojrzała wkoło, siebie
Wtedy spostrzegła swojego pieska, którego już od dwóch miesięcy miała za straconego, a który nie mógł wraz z nią dostać się do Conciergérie. Pomimo krzyków, razów i odpędzań gwałtem rzucał się on ku wozowi; lecz prawie natychmiast biedny Black, wycieńczony, chudy, skołatany, znikł pod kopytami końskiemi.
Królowa wzrokiem śledziła go, nie mogąc wskazać palcem, bo ręce miała związane, wreszcie, gdyby nawet usłyszano jej życzenie, czyżby uczyniono jej zadość?
Jednakże straciwszy go z oczu na chwilę znowu go potem ujrzała.
Trzymał go na ręku jakiś blady młodzieniec, przewodniczący tłumom, stojący na armacie, i podniecony niewypowiedzianym zapałem, pozdrawiał ją wskazując w niebo.
Marja Antonina również w niebo spojrzała i łagodnie się uśmiechnęła.
Kawaler de Maison-Rouge wydał jęk, jakby mu ten uśmiech zranił serce, a widząc, że wóz zwraca w stronę mostu Giełdy, wpadł między tłum i znikł.