Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/304

Ta strona została przepisana.

W istocie zaczynano spostrzegać już inną również obrzydliwą jak gilotyna machinę, był to śmiertelny wóz.
Po prawej i lewej jego stronie świeciła się broń eskorty, z przodu Grammont połyskiem szabli odpowiadał na krzyki niektórych fanatyków. Ale w miarę jak wóz naprzód postępował, krzyki te powoli cichły, przerażone zimnem i ponurem spojrzeniem skazanej.
Niczyja twarz energiczniej nie nakazywała poszanowania; nigdy Marja Antonina nie była większą i majestatyczniejszą Dumą swoją i odwagą trwożyła wszystkich otaczających.
Obojętna na napomnienia księdza Girard, który jej na przekorę towarzyszył, nie skłoniła głowy ani na prawo ani na lewo; myśl, w jej mózgu osiadła, zdawała się być równie jak wzrok jej niewzruszona; jej nieugięta postawa tem silniej odbijała się na wozie, gwałtownie nierównością bruku wstrząsanym; rzec było można, że to posąg marmurowy na wozie, tylko oko tego królewskiego po sągu promieniło się, a wiatr powiewał włosami.
Cisza jak w pustyni nagle zaległa wśród trzystu tysięcy widzów tej sceny, na którą niebo poraz pierwszy przy blasku swojego słońca patrzyło.
Wkrótce w miejscu, które zajmował Maurycy i Lorin, usłyszano zgrzyt osi śmiertelnego wozu i sapanie gwardyjskich koni.
Wóz stanął wreszcie u stóp rusztowania.
Królowa, która zapewne nie myślała o tej chwili, przebudziła się i zrozumiała. Dumnym wzrokiem powiodła po tłumach i spostrzegła teraz, że na kamiennym słupie stoi ten sam blady młodzieniec, którego niedawno widziała na armacie.
Posłał on jej to samo pełne uszanowania pozdrowienie, które już był przesłał poprzednio, gdy wyjeżdżali z Conciergérie; potem znowu zeskoczył ze słupa.
Widziało go kilka osób, że zaś czarno był ubrany, stąd więc rozgłoszono, że ksiądz oczekuje na Marję-Antoninę, której pragnie udzielić rozgrzeszenia, skoro wstąpi na rusztowanie.
Królowa ostrożnie zeszła po stopniach, podtrzymywał ją Samson, który aż do ostatniej chwili spełniając obowiązek, na jaki sam zdawał się być skazanym, największe jej okazywał względy.