Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/314

Ta strona została przepisana.

— Nie długo nim będziesz... rzeki Simon pokazują mu pięść.
— Czy krewny jesteś obwinionej?
— Nie, ale mam zaszczyt być jej przyjacielem.
— Czyś wiedział, że należała do spisku dla wykradzenia królowej?
— Skądże miałem wiedzieć?
— Mogła ci się zwierzyć.
— Mnie członkowi sekcji Termopilistów? Cóż znowu?
— Jednak widziano; jak nieraz z sobą rozmawialiście.
— Nietylko nieraz, ale nawet bardzo często mogli mnie u niej widywać.
— Znałeś ją więc jako arystokratkę.
— Nie, znałem ją jako żonę garbarza.
— Mąż jej był garbarzem tylko dla pozoru.
— Nic o tem nie wiem, nie jestem przyjacielem jej męża.
— Powiedz nam co o nim.
— O! najchętniej! był to człowiek bardzo nikczemny...
— Panie Lorin! przez litość!... zawołała Genowefa.
Lorin mówił dalej obojętnie.
— Kto biedną kobietę, którą przed sobą widzicie, poświęcił dla zaspokojenia osobistej zemsty — o! bo nie dla swych politycznych przekonań — tego ja stawiam również prawie nisko jak samego Simona.
Dixmer zbladł. Simon chciał coś mówić, ale prezes skinieniem nakazał mu milczenie.
— Zdaje się, obywatelu Lorin, że znasz dokładnie całą tę historję... rzekł Fouquier-Tinville, to nam ją opowiedz.
— Wybacz, obywatelu Fouquier... odrzekł Lorin, wstając, powiedziałem już wszystko, com wiedział.
Ukłonił się i usiadł.
— Obywatelu Lorin... odezwał się znowu oskarżyciel obowiązkiem twoim jest objaśnić trybunał.
— Niech sam przekona się o tem, co powiedziałem, co zaś do tej biednej kobiety, powtarzam, że jest ona niewinna, że uległa jedynie gwałtowi. Spojrzyjcie tylko na nią, czyż wygląda na spiskową?... Zmuszono ją, aby uczyniła to, co uczyniła i nic więcej.
— W imieniu prawa żądam... zawołał Fouquier, aby świadek Lorin stawiony był przed trybunałem, jako obwiniony o zmowę z tą kobietą.