Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/47

Ta strona została przepisana.

— Powiedz mi to nazwisko, obywatelu, znam wszystkich w tym cyrkule; gdzież mieszka ten przyjaciel?
— Mieszka jak sądzę przy starej ulicy Jakóba, ale może się już wyprowadził?...
— Ale jakże się nazywa, przecież musi mieć nazwisko?
Maurycy zawahał się przez chwilę, a potem biorąc pierwsze lepsze nazwisko, jakie mu przyszło na pamięć rzekł:
— Rene.
— Jego stan?
Wkoło Maurycego znajdowały się same garbarnie.
— Czeladnik garbarski, odpowiedział.
— To potrzeba udać się do majstra... odezwał się szewc, wskazując człowieka, który zatrzymał się właśnie i niby dobrodusznie, ale niedowierzająco wpatrywał się w Maurycego.
Maurycy obejrzał się i spostrzegł słusznego poczciwego mieszczanina z przyzwoitą twarzą, w ubiorze zapowiadającym zamożnego fabrykanta.
— Tylko, jak powiedział obywatel odźwierny, powiedział mieszczanin, potrzeba wiedzieć nazwisko tego przyjaciela.
— Na honor... rzekł Maurycy nieco zniecierpliwiony tym rodzajem badania, ja nie wiem jakie jest jego nazwisko rodzinne...
— Jakto!... rzekł mieszczanin z uśmiechem, w którym Maurycy dostrzegł większą niż to chciał pokazać ironję; jak to obywatelu! nie znasz nazwiska twego przyjaciela?
— Nie.
— W takim razie, nie znajdziesz go zapewne.
I mieszczanin, ukłoniwszy się grzecznie Maurycemu, postąpił o kilka kroków i wszedł do jednego z domów przy starej ulicy Jakóba.
— Koniec końcem jeżeli nie wiesz jego nazwiska rodzinnego... powiedział szewc odźwierny.
— To i cóż stąd, że nie wiem?... odparł Maurycy szukając sposobności do kłótni, aby na kim zły swój humor wywnętrzyć.
— Nic, obywatelu nic, tylko jeżeli nie wiesz nazwiska twego przyjaciela, to być może, że jak mówi obywatel Dixmer, wcale go nie odnajdziesz.