Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/51

Ta strona została przepisana.

się otworzyły drzwi jedne i drugie, drugie jednak węższe były niż pierwsze, bo zaledwie pomieścić w sobie mogły niosących go ludzi.
— Jestem zgubiony, pomyślał Maurycy; przywiążą mi kamień do szyi i wrzucą w jaką dziurę do Biewry.
Ale po chwili uczuł, że niosący go wstępują na jakieś schody. Delikatniejsze powietrze go owionęło, posadzono go na krześle. Usłyszał, że zamknięto drzwi na dwa spusty i że się oddalono. Zdało mu się, że go zostawiono samego. Słuchał więc z uwagą, na jaką zdobyć się może człowiek, którego życie od jednego słowa zawisło, i zdało mu się, że słyszy, jak głos ten sam który go już uderzył pewnością swą i słodyczą, rzekł do drugich:
— Naradźmy się.