Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/72

Ta strona została przepisana.

nie chce śpiewać: Pani Veto, że syn nie chce znieważać matki.
— Nędzniku! — rzekł Maurycy.
— I ty także — zawołał Simon — czyliż mnie sami tylko zdrajcy otaczają?
— Milcz szelmo!... — krzyknął urzędnik, chwytając Simona za gardło i wyrywając mu pocięgiel; — spróbuj tylko dowodzić, że Maurycy Lindey jest zdrajcą.
— Dziękuję ci panie, — rzekło dziecię stoicko przypatrując się tej scenie; — ale pomści on się za to na mnie.
— Bądź spokojny chłopcze — rzekł Maurycy do dziecka — zaraportuję ja o tem wszystkiem, gdzie należy.
— I ja także zaraportuję — rzekł Simon. — Między innemi powiem i to, iż zamiast jednej kobiety, której pozwolono wejść do wieży, wpuściłeś dwie.
W rzeczy samej w tej chwili obie kobiety wychodziły z wieży. Maurycy chciał widzieć przyjaciółkę młodej dziewicy, albo przynajmniej głos jej usłyszeć, ale owinięta w swą mantylkę, jakby naumyślnie ani słowa przemówić nie chciała. Zdawało mu się nawet, że drżała.
Bojaźń ta wznieciła w Maurycym podejrzenie. Wbiegł czemprędzej na górę, przybył do pierwszej izby i dostrzegł przez szklane drzwi, że królowa coś nakształt listu chowała do kieszeni.
— O! ho! — rzekł — czyżby mnie miano oszukać?
Zawołał na kolegę.
— Obywatelu Agrikola — powiedział — wejdź do Marji Antoniny i ani na chwilę nie spuszczaj jej z oka.
Urzędnik wszedł do królowej.
— Przywołaj żonę Tison’a — rzekł do gwardzisty.
W pięć minut potem, obywatelka Tison weszła promieniejąca.
— Widziałam moją córkę — powiedziała.
— Dobrze. A czy twoja córka nie pragnęła widzieć się z Austrjaczką?
— Nie.
— Nie wchodziła do niej?
— Nie.
— A czy podczas twej rozmowy z córką, nikt nie wyszedł z pokoju królowej?
— Ach! prawda, zda je mi się...
— No, co?