Strona:PL Dumas - Kobieta o aksamitnym naszyjniku.pdf/43

Ta strona została uwierzytelniona.

pisma przybrały rozmiary kolosalne. Tam gdzie patrjotyzm był najgorętszy, pisarze byli najnaiwniejsi. Zdarzył się burmistrz, który użył dwóch stron rekto i verso, by udzielić Hoffmanowi autograf tej treści:

„Aupheman, chune Allemans, ami de la libreté, se rendan á Pari ha pié.
Podpisano, Golier“.


Odnośnie do ortografji polskiej wypadłoby to mniej więcej, tak:
(Aufnian, miemiec, przyjaczel wolnoszczy, udajonczy sze do Paryża piechty).
Opatrzony w ten prawidłowy dokument, dotyczący jego pochodzenia, wieku, zasad, powołania i sposobów lokomocji, Hoffman zajął się już jedynie zszyciem razem tych świstków obywatelskich, a musimy dodać, że za przybyciem do Paryża posiadał już piękny tom, który, jak mówił, każe oprawić w blachę, gdyby próbował nowej podróży, gdyż zmuszony zawsze te karty trzymać w ręku, mógł by je uszkodzić pod prostą tekturą.
Wszędzie mu powtarzano:
— Kochany panie cudzoziemcze, na prowincji mieszkać jeszcze jako tako można, ale Paryż jest w wielkiem poruszeniu. Bądź ostrożny, obywatelu, w Paryżu policja bardzo dokuczliwa, a jako Niemiec, mógłbyś niekoniecznie uchodzić za dobrego francuza.
Na co Hoffman odpowiadał uśmiechem dumnym, przypominającym dumę spartańską, kiedy szpiegowie Tessalji, usiłowali powiększyć siły króla perskiego, Xerxesa.
Stanął przed Paryżem wieczorem, rogatki były zamknięte.
Hoffman mówił nieźle po francusku, ale jest ktoś Niemcem, albo nie jest. Jeżeli nie jest, po latach nabywa akcentu, który ostatecznie może ujść za jeden z naszych prowincjonalnych; jeżeli jest, to zawsze uchodzi za Niemca.
Trzeba wytłumaczyć, jak się wykonywała służba policyjna na rogatkach.
Po pierwsze, rogatki były zamknięte; następnie, ze siedmiu lub ośmiu oddziałowych, a byli to ludzie bez zajęcia i pełni inteligencji, Lawatorowie z zamiłowania, obchodzili kupkami, paląc fajki, około dwóch lub trzech agentów policji miejskiej.
Poczciwi ci ludzie, którzy od deputacji do deputacji