Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/118

Ta strona została przepisana.

sąg albo obraz, wszystko jedno, byle tylko pochodził z ręki Michała-Anioła. Za tę tylko cenę, otrzymasz swoją wolność.«
Michał-Anioł obiecał. Ale gdy pewien Adjutant księcia Alfonsa przybył dopominać się ze strony swego Pana o dotrzymanie obietnicy, tak niezręcznie przystąpił do tego, że artysta oburzony jego niedorzecznością odesłał go cierpko i z kwitkiem.
Poseł księcia, lepszy zapewne wojak aniżeli znawca, spostrzegłszy obraz, rzekł: „Jakto! tylko tyle.?“
W duchu może dodał len poczciwiec: „Nie warto było fatygować się po takę fraszkę.
„I jakiego jesteście stanu? zapytał surowo Michał-Anioł.
„Jestem kupcem“ odpowiedział dworzanin, chcąc się popisać z rozumem. Był to rodzaj obelgi dla Florencjan, sławnych po wszystkie czasy ze swego handlu.
„No! toś źle pokierował sprawę swojego patrona. Ruszaj, jakeś przyszedł.“
Potém, obracając się do jednego z chłopców