Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/145

Ta strona została przepisana.

wziął się do pracy, i gdy w przeciągu dwóch niespełna godzin rysunek był nakreślony, Antonello przybliżył dosyć płótno, ażeby szlachcic mógł siebie rozpoznać; podobieństwo było zupełne; lecz co najbardziéj zdawało się zastanawiać nieznajomego, to owa jędrność ciała i niejaka pełność kolorytu, jakiéj dotąd w obrazach nie widziano.
— Ah! ha! rzekł Sycylijczyk z miną pojmującą; wiem, co Wielmożnego Pana zajmuje; to zapewne wynaleziony przeze mnie sposób malowania, o którym wasi malarze weneccy nie domyślają się wcale.
Antonello widocznie się chełpił: nie on jest wynalazcą malowania olejno, nauczył się go we Flandryj od Jana Brug.
— Czy bym nie popełnił nieprzyzwoitości zapytując pana, na czém zależy to nowe postępowanie? odpowiedział szlachcic, który zważał pilnie na każde poruszenie swego kolegi.
— Bynajmniéj, odparł Sycylijczyk, widzi Pan Dobr. tę flaszeczkę?
— Przedziwnie.