Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/150

Ta strona została przepisana.

niwie bujnéj i żyznéj, wszystko, cokolwiek miała zbyt młodego, zbyt czerstwego, zbyt wybujałego. Troskliwie obcinał gałązki niepotrzebne na poruczonem jemu młodém drzewku; późniéj widząc, że mu szło przedziwnie, zamienił gracę na nóż ogrodniczy i poczytał sobie za obowiązek zniszczyć chropowatości i sęki téj latorośli silnéj i sławnéj, pozbawionéj już gałęzi i kwiatów. — Zrobił z niéj piań, a chciał zrobić deskę, czemu oparł się Tycjan wszystkiemi siłami.
Podczas takich przygód, zdarzył się jeden z tych wypadków, od których często, kiedy się o tém domyśleć niepodobna, zależy przeznaczenie człowieka i przyszłość artysty. Bellini przyjął do swoich uczniów najpilniejszych, młodzieńca Castel-Franco. Nazywano go po prostu Jerzym.
Był to chłopiec przystojny, słusznego wzrostu, obejścia się szlachetnego i postawy herkulesowej, jeden z tych ludzi, szczęśliwie udarowanych z przyrodzenia, którzy potrzebują tylko się pokazać, ażeby dobrowolnie czy gwałtem zjednać dla siebie przychylność wszystkich otaczających. Dzielny, wesoły, dowcipny, żartobliwy, ale z sercem wyborném, charakteru