Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/156

Ta strona została przepisana.

byście powiedzieli, jeżelibym ja, za jednym rzutem oka, nie oprowadzając koło swego obrazu, pokazał wam grzbiet, twarz i dwa profile jednéj i téj samej postaci.
— Powiedzielibyśmy mistrzu, że cudów dokazujesz; co jest po prostu niedorzecznością.
— Załóżmy się! zawołał Giorgione, upewniając wzrokiem swego przyjaciela Tycjana.
— Zgoda, odpowiedzieli jednogłośnie trzéj snycerze.
— No! panowie, sto cekinów, jeżeli wam odmaluję taką postać, o jakiéj dopiéro mówiłem.
— Z profilu, z tyłu i z twarzy?
— Zupełnie tak.
— Niech będzie sto cekinów. Ale kto będzie sądzić zakład?
— Panowie sami.
— A ile dni pan potrzebujesz do odmalowania takiego obrazu?
— Cztérech, panowie; tyle dni, ile postać człowieka ma stron.
— Ale to warjacja! Sam sobie kradniesz pieniądze.
— Może.