Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/165

Ta strona została przepisana.

kanału. Barbarigo znowu, którego Tycjan malował, jakeśmy wzmiankowali, wyjednał toż dla swego przyjaciela, i naszemu malarzowi dostała się druga połowa gmachu, ze strony portu.
Dwaj dawni uczniowie Bellini’ego walczyli o pierwszeństwo co do blasku kolorytu, bogactwa w swoich alfreskach przedziwnych, uwielbianych przez współczesnych, a z których czas nie zostawił nam dzisiaj żadnego prawie śladu. Wynalezienie Giorgiona było uczeńsze i zawilsze, były tam trofea, kolumny, widoki nieścignione okiem; jeźdcy w rozmaitych zbrojach, niewolnicy nadzy i pochyleni w dziwnych postawach, geometrowie z kompasem w ręku, rozmierząjący poważnie mappę świata, wszystko to, co tylko mogło napomykać o jego znajomości cieniów i anatomii ludzkiéj, jego usposobieniu w budownictwie, i jego wyższości w przydatkach i szczegółach; ale Tycjan przeszedł go wdziękiem swoich postaci, okazałością w postawach i wykończeniem alfresków.
W malowanéj przez niego dzielnicy podziwiano kobietę nagą, piękności zadziwiającéj, rysów tak delikatnych, że w obrazie nawet za