Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/178

Ta strona została przepisana.

— Naprzykład, czy przystanie dla was skończyć, albo raczéj rozpocząć na nowo te dwie bakchanalje, których pierwsze zaledwie rysy rzucono w tym buduarze?
— O! natychmiast, mości książę.
— Daruj mistrzu!... ale zapominasz o naszej ugodzie; zatrudnienia po zabawach.
— Ależ bo nie wiecie, mości książę, zawołał malarz głosem wdzięczności głębokiéj, nie wiecie, jakie wyświadczacie mi dobro, pozostawiając wolność oddania na murze, drzewie, płótnie, wszystkiego, co mi na myśl przyjdzie. Wkrótce skończę 38 lat życia, maluję, odkąd zacząłem używać rozumu; otóż! dotąd wymagano odemnie robót, zupełnie sprzecznych z moim gustem, z mémi myślami, z moją naturą. Słuchajcie tylko, mości książę, jestem równie dobrym chrześcianinem, jak i inny, i spodziewam się, że na schyłku swoich dni, wypłacę swój dług kościołom, jako malarz włoski; ale, w istocie, nie raz widząc siebie niewolnikiem przedmiotów, chociaż szanowanych przeze mnie, lecz które nie przedstawiały dość obszernego pola, gdziebym mógł rozwinąć cały w duszy mojéj nagromadzony zapas poezyi