Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/18

Ta strona została przepisana.

im nazywać się słodkiém imieniem sąsiadów, chociaż fizycznie byli oddaleni jeden od drugiego.
„Przyszedłem prosić pana o jedną łaskę, messer Buonarroti, rzekł malarz po zwykłych grzecznościach, i spodziewam się, że mi jéj pan nie odmówisz.”
— Mów mistrzu Ghirlandajo, odrzekł Ludovico tonem małéj zarozumiałości, jaką pozostawia zawsze po sobie piastowanie wyższych urzędów, u ludzi nawet najlepszych i najłagodniejszych. Czy żądasz rady? rozrządzaj do woli mojém doświadczeniem i światłem. Żądasz pomocy? moja familja i moi przyjaciele są na pańskie usługi. Chcesz pieniędzy? mój worek otwarty dla pana.
— Składam tysiączne dzięki, messir, grzeczność pańska dobrze mi jest znaną, i nie omieszkam udać się do jego dobroci, skoro się tylko okoliczność nadarzy. Ale w chwili obecnéj nie przychodzę prosić ani o radę, ani o pomoc, ani o pieniądze.
— Czegóż więc sobie życzysz mistrzu Ghirlandajo?
Artysta wahał się chwilkę wprzód nim zaczął traktować o przedmiocie, delikatnéj nieco materyi, ze względu na uporczywe usposobienie starego