Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/183

Ta strona została przepisana.

szalonych, albo upadające z omdlenia na murawę, z warkoczami złotą falą bijącémi, z okiem pełném upojenia i miłości! Powiadają, że w jednéj z tych kapłanek Rozpusty starożytnéj, artysta wyobraził swoją Violantę kobietę, nader kochaną przez siebie, i że można ją poznać po małéj równiance fijołków rozkwitających na jéj łonie, i po małéj karteczce, za jéj pas założonéj, na któréj zgłoskami mikroskopowymi napisane jest imie Tycjana.
Nakoniec, w ostatniém arcy-dziele, przeznaczoném do ozdoby szacownego buduaru księcia Alfonsa, nasz malarz puścił cugle swojéj wyobraźni, i utworzył scenę czarującą, jedno z tych małych poematów, przejętych duchem Grecyj, któremu by pozazdrościł sam Anakreon. Obraz przedstawia murawę zieloności szmaragdowéj, poprzerzynaną szerokiémi smugami kwiatów barwy nad podziw żywéj i świetnéj; młode drzewa z pniami wysmukłémi, gęstémi gałęziami, i owocami ze złota i szkarłatu otaczały tę cudną łąkę, jakby chroniąc ją równie przed upałem słonecznym jak i wzrokiem niepoświęconym. Na te drzewa, na tę trawę, na te kwiaty, malarz