Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/190

Ta strona została przepisana.

liłem ręce iść za wolą fantazyj i chętniebym za to odpokutował.
— Jeżeli tak, to, panie Ludwiku, rzekł książę zwracając się do Arjosta, będziemy wkrótce mieli od pana jaką trylogją biblijną, na odpokutowanie za pańskiego zbyt. świeckiego, zbyt rozpustnego Orlanda.
— Będę czekać z nawróceniem się, rzekł Arjost ze śmiechem, aż kardynał Bembo da mi przykład. Jego Przewielebność dopiero ogłosił Canzoniere na cześć swojéj kochanki, a nie myśli wcale, o ile wiem, tłumaczyć wierszem psalmów Dawida.
— No, no, jesteś poganinem niepoprawionym, jakiego drugiego nie znam.
— Po sobie, mości książę.
Wstano od stołu pośród gradu epigrammatów, jakiemi wzajemnie się częstowali pisarze, filozofowie i dowcipnisie dworu Alfonsa, a po dziesięciu minutach, nikt ani pomyślał o Albrechcie Durer, o jego dziełach i o sprzeczkach, do jakich te były powodem.
Ale Tycjan pamiętał o tém! Nazajutrz, skoro zaczęło dnieć, tak że można było rozpoznać