Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/198

Ta strona została przepisana.

Tycjan był wprowadzony do tego przybytku przez dwóch paziów, posłanych po niego. Malarz zatrzymał się na progu, jakby dotknięty zawrotem głowy, nie postąpił kroku, nie wymówił słowa, nie podniósł wzroku. Zdało mu się, że został nagle przeniesiony do téj krainy zaczarowanéj, którą tylko we śnie widzieć można. Na skinienie nieznaczne swojéj pani, trzy dziewice podały krzesło; czworo dzieci murzyńskich, wyszłych z pod ziemi, przyniosło sztalugi, paletrę, pgzle, wszystko potrzebne do roboty; paź od wachlarza podszedł ku Tycjanowi, i wziąwszy go za rękę, prosił wdzięcznie usiąść; nakoniec mały etjopejczyk, rodzaj taburetu żyjącego, który zdawało się skazany był na wieczną nieruchomość, rozwinął się, jakby pchnięty sprężyną, i podał artyście ołówki. Poczém, gdy wszystko było przygotowane do posiedzenia, cały ten orszak milczący i pilny, nie czekając nowego skinienia, ukłonił się głęboko i zniknął; drzwi, którémi wszedł był Tycjan, zamknęły się samo przez się; ciężka zasłona z herbem spadła po drótach i księżna pozostała zupełnie samą z malarzem.