Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/199

Ta strona została przepisana.

Nie bierzemy na siebie dać chociaż słabego pojęcia o piękności téj kobiety: ona jest historyczną. Laura miała na sobie suknię czarną aksamitną, z rękawami rozciętymi, przez co dziwnie odbijała świetna białość jéj płci. Włosy jéj ginęły pod bogatym strojem z zasłon haftowanych i kamieni lśniących; ręce po łokcie były nagie, a jéj dłoń królewska, którą opuściła na kolana, oddzielała się od ciemnéj materyi, jak ręka alabastrowa, położona przez snycerza na poduszce z aksamitu.
Gdy Tycjan ochłonął dosyć ze wzruszenia, że mógł jako artysta odpowiedzieć za człowieka, podniósł oczy i spojrzał na księżnę. Po raz to pierwszy poważył się patrzeć na nią stale, tak prosto i tak długo; bo, jak dopiéro mówił księciu Alfonsowi, malarz czuł jakieś przelęknienie za zbliżeniem się téj kobiéty, postawy szlachetnéj, spójrzenia surowego; i, co uznał za zbyteczne nadmieniać, sądził dostrzegać, że księżna o tyle zdawała się go wystrzegać, o ile on nie miał chęci jéj spotykać. I tak unikali siebie wzajemnie za porozumieniem się tajemném, chociaż od tego bynajmniéj nie ucierpiały ani z jednéj