Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/224

Ta strona została przepisana.

nieznaczne brwi zmarszczenie, którego Tycjan, oddany cały radości, z powodu, że go ocenił tak wielki człowiek, nie dostrzegł, dało do zrozumienia Vasaremu, że Michał-Anioł, bądź przez ostrożność, bądź przez dworskość, nie wynurzył zupełnie swojéj myśli.
Dla tego więc, gdy tylko wyszli, artysta pisarz zapytał natychmiast szanownego ziomka i przyjaciela, jakie było jego istotne zdanie o talencie Tycjana.
— Powiedziałem już ci, odrzekł porywczo starzec nieugięty, nie ma dosyć pochwał dla genjuszu tego człowieka; nie widziałem nic doskonalszego nad jego koloryt, nic wznioślejszego, nad styl jego. Ale wielka szkoda, że w Wenecyi nie uczą wcześnie rysunku; że szkoła wenecka nie jest surowsza; albowiem gdyby sztuka i nauka obdarzyły go swémi darami, tak jak obdarzył go Bóg i przyrodzenie, to zaprawdę powiadam ci, nie możnaby na tém świecie zrobić ani więcéj, ani lepiéj! Niestety! sąd ten, lubo surowym może się wydać w oczach ziomków i wielbicieli artysty weneckiego, stwierdziła potomność. To prawda,