jemu zdawać się wysoką dla człowieka, który w wizerunku przekazywał wiekom potomnym jego obraz, wolny od wszelkiéj skazy i znieważenia.
Gwiazda atoli Tycjana miała się wznieść jeszcze wyżej i dosięgnąć téj niepojętéj wysokości, do jakiéj tylko dojść może przeznaczenie artysty.
Miał natenczas 76 lat wieku. Cesarz, już sędziwy, stawał przed nim do malowania po raz trzeci. Mając zamiar opuścić tron, ażeby się zamknąć w klasztorze; Karol V chciał być odmalowanym w całéj swojéj świetności i wybrał do tego ostatniego portretu ubiór najświetniejszy i zbroję najbogatszą. Tycjan, ożywiony, jak zwykle, zapałem porywczym, którego wiek uśmierzyć nie zdołał, siedząc przed swoją sztalugą, szybko rzucał zarysy obrazu, kiedy z rąk wypadł mu pęzel. Nikt się jeszcze nie ruszył z miejsca, gdy cesarz się nachylił i podejmując pęzel, toczący się po ziemi, podał go z uszanowaniem artyście.
„Co robisz Najjaśniejszy Panie? zawołał Tyjan do łez wzruszony.
Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/233
Ta strona została przepisana.