Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/26

Ta strona została przepisana.

„Te wyrazy, dodaje młodzieniec oburzony, do tego stopnia mnie poruszyły, — mnie, który ciągle miałem przed oczami dzieła boskiego Michała Anioła, — że powziąłem ku Torregiani nienawiść nieubłaganą, i nie tylko straciłem ochotę jechania z nim do Anglii, ale nie mogłem nawet więcéj znieść jego widoku i obecności.”
Gniew iście szlachetny i wspaniały! godny zarazem tego, który go wywołał, jak i tego, który go uczuł. To pewna, że Michał-Anioł, może bez własnéj wiedzy, dopuszczał się codziennie nowego występku, który musiał ściągać na niego zemstę jego towarzyszów i zawiść jego nauczycieli, i nieszczęśliwe dziecię nie mogło dokazać tego, ażeby być mniéj genjalnym.
Pewnego dnia, dano mu portret do skopiowania; po ukończeniu téj kopii, niesie ją zamiast oryginału temu, który mu pożyczył portret. Był to, sądzę, malarz jeden z jego przyjaciół, Poczciwiec, chociaż był znawcą, nie postrzega się na podstępie; sądźcie o jego pomięszaniu, kiedy wypadek się rozgłosił. Niegodziwy figlarz okurzył nieco malowidło, ażeby