Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/43

Ta strona została przepisana.

— Lecz z jakiego materjału życzysz sobie mieć statuę, książę?
— Z materjału? odpowiedział Piotr, śmiejąc się, znajdziesz go na dworzu, ile tylko będziesz chciał. Musiało napadać przynajmniéj ze trzy stopy śniegu.
— Prawda, odparł Michał-Anioł z goryczą, jestem na Waszym żołdzie, równie jak u ojca Waszego, jednakże, kiedy on kazał robić posągi, przekładał marmur nad śnieg. Każdy ma swój gust mości książę!”
Dodał potém po cichu, odchodząc: Jaki książę, taki pomnik. Zaiste, wielkość twoja człeku miałkiego rozumu i nikczemnego serca, nie przetrwa twego posągu.
Niemniéj przeto wypełnił rozkazy księcia z sumienną dokładnością, i po ukończeniu swego kolossu, wprzód nim go stopił promień słońca, udał się do celi Świętego Ducha, gdzie przepędzał dnie i noce, ponuro, smutno i w samotności, opłakując swego dobroczyńcę, i rozmyślając nad losami swojéj biednéj ojczyzny.
W témto ustroniu surowém, otoczony będąc trupami pochodzącemi ze szpitalu klasztornego,