Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Zjawienie się tego arcy-dzieła wprawiło w głębokie zadumienie pierwszych artystów z owej epoki. Ze wszystkich krańców Włoch, jeden przed drugim przybywali je podziwiać, kopjować, zgłębiać. San-Gallo, Ghirlandajo, Granacci, Andrzéj z Sarty, Sansovino, le Rosso, Perin del Vaga, i sam Rafael, wszyscy, jakim kto był wówczas, dzieckiem czy starcem, nauczycielem lub uczniem, schylili w milczeniu czoło przed artystą monarchą, który jednym krokiem olbrzyma przestąpił zawód i sięgał ostatecznych granic szczytności, za któremi Przedwieczny rzekł do sztuki: nie pójdziesz daléj.
Pozwalam mówić Benvenutemu Cellini; z powodu to bowiem tegoż obrazu, skopjowanego przez niego, jak i przez wszystkich innych, brutal Torregiani uważał za stosowne pochełpić się swoją anegdotą odrażającą.
»Dopókąd stał ten karton, mówi dosłownie Cellini w swoich pamiętnikach, był on szkołą świata. Chociaż boski Michał-Anioł wypracoował późniéj wielką kaplicę papieża Juljusza, nie doszedł nigdy do połowy talentu, jaki wykazał