Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/64

Ta strona została przepisana.

prośby na nic się nie przydadzą, posłańce Juljusza chcieli użyć przemocy. Lecz Michał-Anioł schwycił za broń i krzyknął głosem strasznym: „Jeżeli się zbliżycie, zabiję was“
Posłance przelęknieni dali pokój Michałowi-Aniołowi.
Gniew papieża nie znał granic. Groził zniszczeniem Florencyi ogniem i mieczem, jeżeliby mu nie oddano jego snycerza. Soderini we trzech dniach otrzymał trzy listy papiezkie; piérwszy przyrzekał artyście ułaskawienie i przebaczenie, drugi zapowiadał wojnę rzeczypospolitéj trzeci zwiastował, że jeżeli Michał-Anioł nie uda się do Rzymu we 24 godzinach, wszyscy Florencjanie będą wyklęci.
„To nas chcesz wszystkich zgubić, mówił bićédny rządca drżąc z bojaźni.
— Ha, ha! odpowiadał Michał-Anioł, to go nauczy, co to drzwi przede mną zamykać.
— Ale ja nie mogę ciebie tu trzymać, nieszczęśliwy.
— Bardzo dobrze! więc się udam do Sułtana Tureckiego.
— Do Sułtana Tureckiego!