Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/66

Ta strona została przepisana.

Wszyscy świadkowie téj sceny drżeli za biednego snycerza, lecz gdy znano porywczość Papieża, nikt nie śmiał zabrać głosu. Jeden kardynał Soderini, godny brat rządcy, chcąc zakląć burzę, zaczął przekładać uniewinnienie artysty.
„Ojcze święty, przebacz temu człowiekowi; on bowiem nie wiedział, co czynił. Artyści, skoro ich oderwać od sztuki, są wszyscy tacy. Jeżeli zgrzeszył, to przez błąd, przez niewiadomość.“
Juljusz II nie wytrzymał więcéj, i uderzając laską niezręcznego kardynała, zawołał głosem grzmiącym.
„Jakto, nieszczęśliwcze, śmiesz lżyć mego snycerza: To ty jesteś nieukiem i grzesznikiem; precz z moich oczu.
Gdy biédny prałat, cały zmięszany, stał na swojém miejscu, nieporuszony z podziwienia i przestrachu:
„Wyrzucić mi tego gbura za okno,“ dodał Papież rozdąsany.
Pokojowcy z wielką trudnością wyprawili Jego Wysokość za drzwi.