Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/68

Ta strona została przepisana.

razy więcéj usłużyła Mjchałowi-Aniołowi, anizeli by tego mogła dokazać przyjaźń najszczersza i poświęcenie, się najszlachetniejsze.
Dworzanie nie dawali za wygranę, i zmieniając tylko nagle tryb postępowania, zamiast krytykować wspólnie swego nieprzyjaciela, zaczęli go wychwalać bez miary. Tylko ich pochwały były bardziéj zdradzieckie i zjadliwsze, niżeli potwarze. Michał-Anioł był wielkim snycerzem; wynoszono go jako malarza. Ten środek, jakkolwiek surowy, udał się przecież. Cios ugodził, jak zwykle. Michał Anioł nie stracił łaski papieża, ale papież zapomniał o swoim grobowcu.
W życiu tego człowieka nadzwyczajnego, którego staramy się zapoznać z naszymi czytelnikami, jest chwila uroczysta i straszna, któréj nic równego nie może przedstawić żaden dramat ludzki. Działo się to w roku 1508; Michał-Anioł, po powrocie z Bolonii, wysiada w Watykanie, cały zadyszany jeszcze, okurzony, okryty potem. Papież przyjmuje go w swoje objęcia, osypuje grzecznościami i pieszczotami.
„A mój posąg?
— Skończony. Bronz bardzo dobrze się wy-