ktery były zupełnie jeden dla drugiego. Juljusz II nie mógł się więcéj obchodzić bez Michała-Anioła. Opowiadają, że na krótki czas przed śmiercią, między nim i Michałem-Aniołem miało miejsce bardzo żywe zajście, z powodu że ten ostatni prosił o uwolnienie, w celu udania się na uroczystość świętego Jana do Florencyj; zajście, które jak zwykle zakończyło się podwojeniem przyjaźni i względów.
Twierdzą nawet, że biedny starzec, czując może swój zgon bliski, i nie chcąc zostawić gorzkiego wspomnienia w sercu artysty, którego najbardziéj szanował, kazał się przed nim tkliwie usprawiedliwić, i posłał mu w darze 500 czerwonych złotych, ażeby się zabawił podczas święta.
Nareście Juljusz II jest jednym człowiekiem, który odważył się strofować Michała-Anioła, grozić mu, źle się z nim obchodzić; dopuścił się nawet pewnego dnia podnieść laskę na niego. A jednak wielki artysta nie mógł się nigdy pocieszyć po jego stracie, a jednak, po swoim służącym Urbinie, Juljusz II jest niezaprzeczenie człowiekiem, którego Michał-Anioł najwięcej kochał na téj ziemi!