Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/91

Ta strona została przepisana.

ległości Włoskiéj. Karol X swój miecz rzucił na szalę. Działa grzmiały dzień i noc. Najwaleczniejsi polegli od ognia nieprzyjacielskiego. Starcy i niewiasty, osłabieni cierpieniami, trawieni głodem, pokryci popiołem i żałobą, zbierali się na placach, albo padali na kolana w Świątyniach, przysięgając Bogu umrzeć raczéj, aniżeli się poddać.
Michał-Anioł oszańcował się na dzwonnicy San-Minjato. Dwa działa, wycelowane przeciwko oblegającym i grzmiące bez ustanku, ostrzegały nieprzyjaciel że dopóki się będzie trzymać ta twierdza, niemożna mieć nadziei zajęcia Florencyj. — Tam to na szczycie tej wieży starożytnej, panującéj nad górą i doliną, schroniła się wolność Włoska, w sercu ostatniego z Włochów.
W krotce dzwonnica San-Minjato stała się punktem do którego zmierzały kule nieprzyjaciół. Michał-Anioł uśmiechał się dumnie nad tym szalonym napadem, i z wysokości wieży zrzucał aż na dół materace wełniane, które niweczyły moc wystrzałów i zasłaniały drogi pomnik przed wściekłością tych Wandalów. Zaiste, gdyby Florencja mogła być ocaloną, sława ta nalegałaby