Strona:PL Dumas - Michał-Anioł i Tycjan Vecelli.djvu/92

Ta strona została przepisana.

się Michałowi-Aniołowi. Już jego wytrwałość, jego odwaga, pomysły jego rozległego genjuszu ożywiały nadzieję w oblężonych, a rodziły obawę i powątpiewanie w obozie nieprzyjacielskim, gdy nagle usłyszano na ulicy krzyki, trwogę, płacz niewiast i przekleństwa żołnierzy. Malatesta był zaprzedany Medyceuszom, i bezecny Valori wydał swoją ojczyznę.
Kapitulacja, która otwierała bramy nowym władcom Florencyj, zapewniała ułaskawienie powszechne. Zobaczymy, jak Medyceuszowie dotrzymali słowa. Sześciu najznakomitszym obywatelom ucięto głowę, inni byli skazani na deportacją albo wygnanie. Przetrząśnięto dom Michała-Anioła od piwnic aż do strychu; ale artysta był zniknął. Ukryty, podług jednych u pewnego przyjaciela, zamknięty, podług drugich, w dzwonnicy San-Nicolo oltr’Arno, oszukał ogarów Medyceuszowskich i wywołał gniew Papieża.
Nakoniec Klemens VII, znużony témi fortelami, dorozumiał się przecie, że gdyby się mu udało nawet schwytać artystę, co zresztą nie było łatwém, miałby tylko jedną mniéj głowę, albo o jednego jeńca więcéj; tymczasem kiedy