Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1007

Ta strona została przepisana.

— Jaką?
— Sprawa wiedeńska chybiła.
— Domyślałem się, rzekł Salvator. Wczoraj też zaleciłem moim ludziom, ażeby się nie mieszali do ruchu.
— Dobrześ pan uczynił. Dzisiaj chcą koniecznie wywołać wybuch.
— Wiem o tem.
— A pańscy ludzie?...
— Rozkaz wydany wczoraj trwa do dziś. A teraz, generale, mogęż zapytać się, czy wieść, którą mi oznajmiłeś, pochodzi z pewnego źródła?
— Od pana de Marande, któremu powiedział książę Orleański.
— Zapewne książę musi mieć szczegóły?
— Dokładne. Przybył wczoraj kurjer pod pozorem spraw handlowych, przysłany przez dom Akrostein i Eskeles z Wiednia do domu Rotszylda w Paryżu, ale w rzeczywistości dla uprzedzenia księcia.
— Więc wydano spisek?
— Niewiadomo czy upadł skutkiem działań policji, czy też wypadkiem, który zmienia postać państw niekiedy. Pan wiesz, co tam postanowiono?
— Tak, jeden z głównych przewódców sprawy opowiedział nam wszystko. Książę Reichstadt, przez pośrednictwo swej kochanki, wszedł w stosunek z dawnym sługą cesarza Napoleona, generałem Lebastard de Prémont. Młody książę zgodził się uciec, a dzień ucieczki wskazanym być miał przez zerwanie jednej zgłoski w wyrazie CHAIRE wypisanym bronzowymi czcionkami na drzwiach willi położonej między rogatką Meidling i górą Zieloną. Oto wszystko, co wiem.
— Otóż, w dniu 24. marca, zgłoski E zbrakło. O siódmej godzinie wieczorem, książę zarzucił płaszcz na ramiona i wyszedł. Przybywszy do rogatki Meidling, zastał strażnika (strażnicy w Śchönbrunn należą do żandarmerji dworskiej) strażnik ten zagrodził mu drogę.
— „To ja, rzekł książę, czy mnie nie poznajesz’?“
— „Owszem, jaśnie oświecony panie, odpowiedział strażnik kłaniając się, ale...“
— „Czy będziesz tu jeszcze na straży za dwie godziny?“
— „Nie, jaśnie oświecony panie, jest wpół do ósmej, a o dziewiątej zmienią mnie.“