Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1024

Ta strona została przepisana.

spostrzegamy najpierw i która wyłącznie nas zajmuje, najsympatyczniejszą, jeżeli nie najpiękniejszą, najbardziej pociągającą, jest bez zaprzeczenia gospodyni domu, pani Lidia de Marande. Staraliśmy się już dawniej, o ile to jest możebnem, odmalować portrety trzech jej przyjaciółek, czyli raczej trzech sióstr z Saint-Denis, spróbujemy teraz naszkicować jej własny.
Pani Lidia de Marande, wygląda zaledwie na lat dwadzieścia. Powierzchowność jej jest czarującą dla każdego, kto szuka w kobiecie piękności ciała, prócz duszy. Włosy jej mają zachwycające odcienie: są one lśniąco płowe, gdy układa je w sploty, to znowu ciemne, gdy przyczesze je gładko, a zawsze połyskujące i miękkie, jak jedwab. Czoło piękne i rozumne, białe i wygładzone jak marmur. Oczy szczególne, nie zupełnie niebieskie i nie zupełnie czarne, ale pośredniczące między temi dwiema barwami. Przybierały one czasem tęczowy cień opalu, lub ciemny odcień lapis-lazuli i to stosownie do światła, jakie na nie padało, a może i stosownie do uderzeń serca, które je ożywiało. Nosek zręczny, zadarty, usta pełne, trochę za duże, ale czerwone jak koral, śmiejące się i ponętne. Zazwyczaj te usta na wpół odchylone pokazują dwa rzędy pereł, darujcie mi to prównanie klasyczne, a gdy się czasem zacisną, nadają wyższej części twarzy wyraz pogardliwej dumy. Podbródek zalotny i różowy. Ale co nadawało tej twarzy rzeczywistą piękność i charakter oryginalny, byłoto niezwykłe życie, które wraz ze krwią krążyć się zdawało pod skórą, oraz cera smagława, policzki zrumienione lekko, mające przezroczystość zdradzającą typy południa i zarazem świeżość, którą odznaczają się mieszkanki północy.
I tak pod okwieconą jabłonią, przybrana w kostjum kobiet z Caux, byłaby przez Normandki uznana za współ-rodaczkę, a kołysząc się w hamaku pod cieniem bananów, byłaby nazwana siostrą przez kreolkę z Gwadelupy lub Martyniki.
Powiedzieliśmy już wyżej, że postać, na której umieszczoną była ta zachwycająca głowa, miała kształty dość pełne, ale ta pełność dochodząca zaledwie do pięknych form kobiet Albana, nie dosięgała otyłych kobiet Rubensa i daleka od nieforemności, była raczej powabną.
W istocie piękny biust, unosił się za każdem odetchnieniem z po za obłoków gazy, podobny do biustów pięknych