Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1034

Ta strona została przepisana.

tszego wielbiciela nad ciebie. Wiem, że zdanie twoje jest wyrokiem w teatrze Opery, generale.
— O! nie rumień się mój stryju, jest to wiadome, rzekł Petrus.
— Życzę sobie, kończyła pani de Marande, abyś imię mej przyjaciółki powtarzał wszystkim przyjaciołom, którzy są twojem echem... nie dla tego, abym chciała, obecnie przynajmniej, iżby ją zamówiono do składu Opery, żądania moje nie sięgają tak wysoko, ale ponieważ to z twojej loży...
— Z loży „piekielnej“, dorzucił Petrus. O! powiedz pani to słowo.
— Zgoda... ponieważ to z loży piekielnej rozgłasza się sława, ponieważ z niej wznoszą się wszystkie przyszłe chwały lub burzą teraźniejsze, liczę na prawdziwą i szczerą twą przyjaźń, generale, że głosić będziesz pochwały Karmelity na każdem miejscu, gdzie raczysz się znajdować w klubie, na wyścigach, w kawiarni Angielskiej, u Tortoniego, w Operze i powiedziałabym nawet na dworze, gdyby obecność twoja w moim zakątku nie była najwyższym dowodem twoich opinij politycznych. Przyrzecz mi więc, że na tej drodze będziesz popychał moją przyjaciółkę tak daleko i tak szybko, jak tylko da się to uczynić, a będę ci wiecznie wdzięczną generale.
— Zostaw mi pani na to miesiąc czasu, a za dwa będzie przyjętą do składu Opery, za trzy zaś da się słyszeć publicznie, chyba, że chce debiutować w jakiej nowej operze, w takim razie przeciągnie się to do roku.
— O! gotowa jest debiutować w czem tylko zechcą, umie cały repertuar francuzki i włoski.
— W takim razie za trzy miesiące przyprowadzę pani przyjaciółkę, ukrytą laurami od stóp do głowy!
— I wtedy, podzielisz z nią swoje generale, rzekła pani de Marande, ścisnąwszy serdecznie dłoń hrabiego.
— I ja także, generale, odezwał się głos słodki, na który Petrus zadrżał, ja także będę ci nieskończenie wdzięczną.
— Nie wątpię o tem ani na chwilę księżniczko, powiedział starzec, który przez grzeczność dawał hrabinie Rappt jej tytuł panieński, a odpowiadając, że nie wątpi o wdzięczności Reginy, spoglądał na synowca. A zatem, dodał zwracając się do pani de Marande, pozostaje pani tylko przedstawić mnie swej przyjaciółce, jako życzliwego sługę.