— Zdaje mi się, iż pański przyjaciel Kolomban nie był tego zdania, rzekł Petrus kłaniając się ozięble kreolowi.
— A więc, zawołał Kamil, ponieważ wszyscy dali tu sobie słowo, aby mówić ze mną o Kolombanie i ponieważ pan tak samo postępujesz, powiedz mi, czy to z powodu tryumfu Rossiniego nad Mozartem życie sobie odebrał.
— Nie, panie, odpowiedział Petrus z nadzwyczajną grzecznością, odjął sobie życie, ponieważ kochał Karmelitę, i że wolał umrzeć, niźli zdradzić przyjaciela.
Kamil wydał okrzyk zdziwienia i przycisnął rękoma czoło, jak gdyby nagłe światło błysnęło mu przed oczami.
Przez ten czas Petrus przeszedł z buduaru do salonu, tak jak już pierwej uczynili to kolejno, Ludowik i Jan Robert.
W chwili, gdy Kamil przychodząc nieco do siebie, odjął ręce od twarzy i otworzył oczy, ujrzał przed sobą, co mu się jeszcze nie zdarzyło od chwili wejścia do salonu państwa de Marande, młodzieńca pięknej, wyniosłej postawy, który zdawał się chcieć go zaczepić.
— Panie, rzekł młody człowiek, dowiaduję się, iż przybywasz z kolonij, iż po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru byłeś pan przedstawiony państwu de Marande. Czy raczysz mi zrobić zaszczyt przyjęcia mnie za towarzysza w salonach naszego wspólnego bankiera i za przewodnika wpośród uciech stolicy?
Owym zobowiązującym cyceronem był hrabia Loredan de Valgeneuse, który wchodząc zauważył zaraz ładną kreolkę sprowadzoną do Francji przez Kamila de Rozan i który na wszelki wypadek, próbował zbliżyć się z mężem, gdyby się nie udało zbliżyć z żoną.
Kamil odetchnął, spotykając człowieka, który rzekł do niego z dziesięć wyrazów nie wymawiając imienia Kolombana.
Rozumie się, iż z żywością przyjął ofiarę pana de Valgeneuse.
Młodzi ludzie udali się do salonu, w którym tańczono.
Pierwszą osobą którą spotkali, była panna Zuzanna de Valgeneuse, która zdawała się ich oczekiwać.
— Pozwól pan, rzekł Loredan, przedstawić sobie moją siostrę, pannę Zuzannę de Valgeneuse. Potem nie czekając odpowiedzi Kamila, która zresztą malowała się w jego oczach: Moja droga Zuzanno, rzekł, przedstawiam ci no-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1051
Ta strona została przepisana.