Od chwili, gdy rozkaz zapowiadający przegląd na dzień 29. kwietnia, został ogłoszony, aż do dnia tegoż przegląda, czuć było w Paryżu jakieś nieme drżenie, poprzedzające zwykle burze polityczne. Nikt nie umiał powiedzieć, co wróżył ten rodzaj gorączki, ani nawet, że wróżył cośkolwiek, lecz ulegając mimowolnie ogólnemu szałowi, ludzie spotykali się, ściskali za ręce i mówili:
— Czy będziesz?
— W niedzielę?
— Tak.
— Spodziewam się!
— Pamiętaj się stawić.
— Nie omieszkam!
Poczem ściskano się powtórnie za ręce, i rozstawano mówiąc:
— Nie stawić się? a to byłoby dobre!
Od 25 do 29, dzienniki liberalne nie przestawały mówić o przeglądzie, pobudzając obywateli do zebrania się i zalecając ostrożność. Wiemy co znaczą takie ostrzeżenia pochodzące z organów nieprzyjaznych rządowi, mówią one: Bądźcie przygotowani na wszelki wypadek, bo czujemy coś w powietrzu...
Te trzy dni nie przeszły także obojętnie dla młodych bohaterów naszej powieści.
Pokolenie to, z którego my pochodzimy, miało jeszcze w tej epoce wiarę, której nie straciło do dziś dnia, gdyż pozostało ono młodem w sercu. Lecz utraciło ją następne, do którego należą dziś ludzie trzydziesto i trzydziestopięcioletni.
Wiara była okrętem, który się rozbił w rewolucjach z roku 1830 i 1848.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1064
Ta strona została przepisana.
I.
Przegląd z dnia 29. kwietnia.