Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1070

Ta strona została przepisana.

spraw wewnętrznych. Ztamtąd zaś udali się w całym komplecie do Tuilleries.
Z okien swego gabinetu król mógł widzieć co się dzieje i ocenić niebezpieczeństwo tego położenia, ale król obiadował w salonie Diany, gdzie żaden szmer nie dochodził uszu dostojnych biesiadników.
Czyż król Ludwik Filip nie siedział tak samo przy śniadaniu, gdy oznajmiono mu w 1848 roku, że kordegarda na placu Ludwika XV-go została zdobytą?
Ministrowie oczekiwali w sali sesjonalnej rozkazów króla, którego miano właśnie uprzedzić o ich przybyciu.
Karol X-ty skinął głową ale pozostał przy stole.
Księżna d’Angouleme, niespokojna, pytała wejrzeniem Delfina i swego ojca: Delfin wykalał sobie zęby, zresztą nie widząc nic i nie słysząc, Karol X-ty odpowiadał uśmiechem, który zdawał się mówić, że nie ma się czego obawiać. I w istocie obiad nie doznał przerwy.
Około ósmej wstano od stołu, biesiadnicy powrócili do apartamentów.
Król jako grzeczny gospodarz, odprowadził księżnę Orleańską aż do jej fotelu, poczem udał się do sali sesjonalnej.
Na drodze przytrzymała go księżna d’Angouleme.
— Co się stało Najjaśniejszy panie? zapytała.
— Przypuszczam, że nic, odrzekł Karol X-ty.
— Mówią, że ministrowie oczekują króla w sali sesjonalnej.
— Oznajmiono mi to w czasie obiadu.
— Czyż był jaki rozruch w Paryżu?
— Nie sądzę.
— Czy król raczy mi darować niespokojność, z jaką chciałabym wybadać, jak rzeczy stoją istotnie?
— Przyślij mi pani Delfina.
— Niech król wybaczy memu naleganiu, ale wołałabym tam być sama...
— A więc za chwilę przyjdź pani.
— Król zaszczyca mnie łaską!
Księżna skłoniła się, poczem zbliżywszy się do pana de Damas, pociągnęła go w framugę okna.
Książę Chartres i księżna Berry gawędzili z sobą, nie troszcząc się o nic, jak zwykle młodzi. Książę Chartres