Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1078

Ta strona została przepisana.

— Tak... a zatem Jego królewska mość Karol X-ty wykonał ten zamach...
— Czy jesteś pan pewnym tego, co mówisz? zapytał La Fayette.
— A! panie margrabio... (Salvator nie brał tego na serjo, że La Fayette i Montmorency spalili swoje tytuły w nocy 4-tego sierpnia 1789 roku). A! panie margrabio, nie powiedziałbym nic takiego, coby nie było zupełną prawdą. Poczem dodał stanowczo: Sądzę, że mam zaszczyt być dość znanym panu, abyś mógł powątpiewać o prawdzie słów moich.
Starzec podał rękę młodemu człowiekowi i uśmiechając się, rzekł półgłosem:
— Odzwyczaj się nazywać mnie margrabią.
— Daruj pan, ciągnął śmiejąc się Salvator, jesteś dla mnie do tego stopnia margrabią...
— A więc dobrze! dla pana, który jesteś człowiekiem rozumnym, pozostanę czem zechcesz, ale dla innych nazywaj mnie generałem. I wracając do poprzedniej rozmowy: A kiedyż ogłoszą to piękne rozporządzenie? zapytał.
— Już jest ogłoszone.
— Jakto ogłoszone? zapytał pan de Marande, a ja jeszcze o tem nie wiem!
— Dowiesz się pan prawdopodobnie za chwilę. Nie można brać za złe, że pański delegat się opóźnia, gdyż ja mam swoje sposoby słyszenia przez ściany, mam rodzaj kulawego djabła, który unosi sklepienia, abym mógł zajrzeć do rady stanu.
— A więc zaglądając przez mury Tuilleries, widziałeś pan zredagowane to rozporządzenie?
— Więcej jeszcze, czytałem przez ramię tego, co pisał. O! nie ma tam wiele słów... jest jedno tylko zdanie: „My, Karol X-ty, z Bożej łaski, i t. d., na skutek raportu naszego sekretarza stanu, ministra spraw wewnętrznych, i i. d. „gwardja narodowa paryzka jest rozwiązaną“. Oto wszystko.
— I to rozporządzenie?...
— Wydano w dwóch egzemplarzach, jeden wysłany został do „Monitora“, drugi do marszałka Oudinot.
— Więc będzie jutro w „Monitorze?“
— Jest już nawet, tylko, że „Monitor“ jeszcze nie wyszedł.
Obecni spojrzeli po sobie. Salvator mówił dalej: