zany na śmierć w 1804 roku, a ułaskawiony za wstawieniem się cesarzowej Józefiny, został następnie księciem rzymskim w 1814, parem w 1816 i ambasadorem w Londynie w 1823. Czyż może być jeszcze jaka wątpliwość, co do jego osoby?
— Przecie jest ambasadorem w Londynie...
— O! to najmniejsza, generale, odwołują go ztamtąd.
— A pan de Villele, wtrącił pan de Marande, zgodził się na to odwołanie?
— Opierał się trochę, odpowiedział Salvator, bo ma to być przebiegły lis ten pan de Villele, jak mówią przynajmniej, a więc w swym charakterze przebiegłego lisa rozumie on, że nie ma skały tak twardej, aby się nie dała rozłupać, czego dowodem Annibal, który według Liwiusza, przebił octem góry Alpejskie, i obawia się, aby pan de Polignac, nie był tym octem, który w proch obróci jego skałę!
— Jakto, zawołał generał Pajol, pan de Polignac należeć będzie do ministerjum?
— W takim razie nie pozostawałoby nam nic, jak tylko zamaskować twarze! dodał Dupont.
— Przeciwnie, odrzekł Salvator, sądzę, że trzeba będzie raczej je zdemaskować. Salvator wymówił te słowa z tak odmiennym naciskiem, że oczy wszystkich zwróciły się na niego.
Teraz dopiero trzej przyjaciele poznali go: był to ich Salvator, nie zaś hrabia Valsigny pana de Marande.
W tej chwili wszedł lokaj i oddał jakiś papier gospodarzowi domu.
— Pilne! powiedział.
— Wiem, co to jest, rzekł bankier.
I biorąc list z żywością, otworzył niezapieczętowaną kopertę i przeczytał trzy wiersze, nakreślone grubem pismem:
„Gwardja narodowa rozwiązana. Dymisja księcia Doudeauville przyjęta. Pan de Polignac odwołany z Londynu“.
— Prawdziwie, zawołał Salvator, możnaby sądzić, że to ja zawiadamiam o wypadkach jego książęcą wysokość księcia Orleańskiego!
Wszyscy zadrżeli.
— Ale któż panu mówi, że ten bilecik pochodzi od jego książęcej mości? zapytał pan de Marande.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1080
Ta strona została przepisana.